Fled. Gra Marka Swansona ruszy na podbój Kickstartera |NEWS. Fled. Ucieczka z więzienia od twórcy Feudum. Po kilku latach ciszy Mark K. Swanson wraca z nową grą zatytułowaną Fled. Jej akcja została osadzona w więzieniu, z którego musimy się wydostać. Dotychczas gracze mogli kojarzyć Marka Swansona z zaprojektowania jednej, ale za
Opis gry: Money Movers - Ucieczka Braci Z Więzienia Ocena 3,5 z 29 Grano 14588 Dodano 2015-02-27 Lubię to! Nie lubię! Dodaj komentarz: Aby dodać komentarz
Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd Hỗ Trợ Nợ Xấu. Józef Bryła urodził się w listopadzie 1917 r. w nieodległych od Sandomierza Andruszkowicach. Tam spędził dzieciństwo i wczesną młodość. Miał czworo rodzeństwa ‒ dwie siostry i dwóch braci. Przed wybuchem II wojny światowej zdołał ukończyć siedmioklasową szkołę powszechną w Złotej i Sandomierzu. Z powodu trudności materialnych rodziny nie mógł kontynuować nauki. Rozpoczął wówczas pracę w rodzinnym gospodarstwie, a w 1936 r. w celach zarobkowych wyjechał do Warszawy. Pobyt w stolicy był dla niego ważnym etapem w życiu. To właśnie wtedy, jako robotnik jednej z warszawskich mleczarni, poznał pierwsze treści socjalistyczne, z którymi ‒ jak przyznawał po latach – silnie się identyfikował. 22 września został rozbrojony przez siły sowieckie. Przez następne cztery miesiące przebywał i pracował w zajętym przez Sowietów Białymstoku. Po powrocie w strony rodzinne włączył się w działalność niepodległościową. Po dwóch latach pobytu w stolicy powrócił na ziemię sandomierską. W rodzinnych Andruszkowicach nawiązał kontakty z ruchem ludowym. Nie związał się jednak ze Związkiem Młodzieży Wiejskiej „Wici” ‒ najbardziej wówczas popularną organizacją młodzieży dorastającej na wsiach. Przeciwnie, włączył się w prace organizacji mniej popularnej, tj. sanacyjnego Związku Młodej Wsi „Siew”. W 1938 r. został nawet wysunięty do pełnienia funkcji sekretarza w lokalnych strukturach „Siewu”. Nie wiemy, czy powodem przyłączenia się do prorządowego „Siewu” była kalkulacja, że w ramach tej organizacji ma większe szanse na uzyskanie w przyszłości posady – np. w samorządzie rolniczym. O wolną Polskę – do czasu W styczniu 1939 r. Józef Bryła rozpoczął pełnienie służby wojskowej w szeregach 6. batalionu telegraficznego w Jarosławiu. Właśnie jako żołnierz łączności uczestniczył w wojnie obronnej we wrześniu 1939 r. W dniu 22 września został rozbrojony przez siły sowieckie. Przez następne cztery miesiące przebywał i pracował w zajętym przez Sowietów Białymstoku. Po powrocie w strony rodzinne włączył się w działalność niepodległościową. Dokonał wówczas kolejnego zwrotu. Wstąpił do konspiracyjnej PPS ‒ Wolność, Równość, Niepodległość, a następnie (ze względu na jej słabość w regionie) przeszedł do Batalionów Chłopskich. Latem 1944 r. wstąpił do partii komunistycznej. Został oddelegowany najpierw do służby w Milicji Obywatelskiej, a we wrześniu 1944 r. przygotował wniosek o przyjęcie do służby w UB. W okresie późniejszym Józef Bryła dokonał jeszcze jednego, znacznie ważniejszego politycznego zwrotu. Latem 1944 r. (po ustanowieniu przyczółka sandomierskiego) wstąpił do partii komunistycznej. Jako członek Polskiej Partii Robotniczej został oddelegowany najpierw do służby w Milicji Obywatelskiej (Posterunek MO w Samborcu), a następnie do służby w Urzędzie Bezpieczeństwa. We wrześniu 1944 r. przygotował wniosek o przyjęcie do służby w UB. W jednym z fragmentów deklarował: „ja Bryła Józef współpracownik Resortu Bezpieczeństwa Publicznego zobowiązuję się wiernie służyć sprawie wolnej demokratycznej i niepodległej Polski. Zdecydowanie zwalczać będę wszystkich wrogów demokracji”. Józef Bryła otrzymał funkcję kierownika po Romanie Parlickim ‒ funkcjonariuszu UB aresztowanym w grudniu 1944 r. Początkowo funkcję piastował jako kierownik tymczasowy. Nominacja została zatwierdzona 6 grudnia, na podstawie rozkazu personalnego MBP nr 36. Józef Bryła pełnił swoje obowiązki w czasie wzrostu represyjności aparatu bezpieczeństwa państwa wobec członków i sympatyków Polskiego Państwa Podziemnego, ale również osób i środowisk uznanych przez PPR za wrogie. Z pewnością miał świadomość charakteru działań prowadzonych przez jednostki sowieckie oraz orientował się co do celów stojących przed funkcjonariuszami UB. Dawna siedziba Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Sandomierzu przy ul. Żeromskiego 5 (zdjęcie pochodzi ze strony projketu IPN "Śladami Zbrodni": Codzienny trud terroru W zbiorach archiwalnych Delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Kielcach zachowały się tygodniowe sprawozdania PUBP w Sandomierzu. Najstarsze pochodzą ze stycznia 1945 r., a więc z okresu w którym działalnością urzędu kierował Józef Bryła. Ostatni dokument podpisany przez niego jako kierownika PUBP w Sandomierzu pochodził z lutego 1945 r. Czym zajmowali się wówczas funkcjonariusze i nad czym pieczę sprawował ich kierownik. W części wstępnej podano najważniejsze liczby dotyczące osób zatrzymanych i zwolnionych, prowadzonych spraw śledczych, skali agentury rozlokowanej na terenie powiatu. W drugiej, opisowej, informowano o najważniejszych wydarzeniach, które miały miejsce na podległym terenie. W lutym 1945 r. liczba aresztowanych i zatrzymanych przez sandomierskie UB wyniosła 137 osób, z czego 50 to byli żołnierze Armii Krajowej, 25 członkowie Narodowych Sił Zbrojnych oraz 28 osób, które utrzymywały z nimi kontakty. Według stanu na dzień 26 lutego 1945 r. PUBP w Sandomierzu prowadził 137 spraw śledczych, posiadał 59 osób zarejestrowanych jako osobowe źródła informacji ‒ 54 w kategorii informator i 5 w kategorii agent. Wyciąg z rozkazu personalnego dotyczącego mianowania Józefa Bryły na funkcję kierownika PUBP w Kielcach (ze zbiorów IPN) Ze spraw najważniejszych wymieniono dwie. Pierwsza dotyczyła potrzeby zainstalowania w sandomierskim więzieniu na Zamku tzw. agentury celnej. Chodziło o więźniów mających utrzymywać niejawne kontakty z funkcjonariuszami UB, których właściwym celem było gromadzenie informacji o nastrojach współwięźniów i przekazywanie ich funkcjonariuszom bezpieki. Sprawa druga związana była ze szczegółami prowadzonych wówczas przez bezpiekę poszukiwań Antoniego Wiktorowskiego „Kruka” i Józefa Wiącka „Sowy”. Ku wolności Widoczne w przywołanym sprawozdaniu sygnały świadczyły o planach objęcia „kontrolą operacyjną” UB sandomierskiego więzienia. Działania te jednak zostały uprzedzone przez samych więźniów. Przebieg marcowej ucieczki jako pierwszy opisał dr Piotr Sławiński. W okolicznościowym wydawnictwie „Siedemdziesiąta rocznica ucieczki z sandomierskiego więzienia (10 marca 1945 r.)” nakreślił nieco szerszy obraz wydarzeń, do których doszło tego dnia. W więzieniu przebywało wówczas 185 osadzonych, których pilnowało 8 strażników. Pomiędzy godziną 16 a 17 jednej grupie więźniów udało się zatrzymać i obezwładnić strażnika. Następnie więźniowie, dysponując pakietem kluczy i uzbrojeni w nogi od stołów, obezwładnili kolejnych funkcjonariuszy i zajęli pomieszczenia biurowe. Wydaje się, że kluczowym było przedostanie się przez nich do części więzienia, w której był magazyn broni. Po jej zdobyciu doszło do opanowania kolejnych części aresztu. Nie wiemy na ile akcja była zaplanowana, a na ile było to spontaniczne wykorzystanie sprzyjających okoliczności. Według różnych szacunków więzienie opuściło maksymalnie 126 osób. Ich „wyjście”, w małych, nierzucających się w oczy grupach trwało około dwóch godzin. Po uwolnieniu się, strażnicy wszczęli alarm strzałami z broni palnej. Niedługo później do więzienia przybyli funkcjonariusze UB oraz grupa żołnierzy sowieckich, która zaciągnęła straż nad pozostałymi więźniami. Wydarzenie tak spektakularne (ucieczka z więzienia sporej liczby osób) przełożyło się na błyskawiczne tempo prowadzonego śledztwa. W pierwszej fazie zatrzymań wśród najważniejszych podejrzanych znalazł Józef Bryła. Został oskarżony o: „dopuszczenie się niedbalstwa w wykonywaniu ciążących na nim z tytułu służby obowiązków, gdyż wiedząc o rozluźnieniu dyscypliny więziennej, tak więźniów i służby więziennej oraz na przysyłane mu grypsy i raporty nie przedsięwziął nic”. Wnioski te sformułowano na podstawie śledztwa przeprowadzonego przez funkcjonariuszy Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach. Ustalili oni, że pełniąc funkcję kierownika PUBP nie reagował właściwie na sygnały świadczące o rozluźnianiu się dyscypliny panującej wśród osadzonych i strażników więziennych oraz na rysujący się konflikt pomiędzy naczelnikiem więzienia a strażnikami. Trwający stan rozluźnienia uznano za istotny czynnik, dzięki któremu doszło do ucieczki z więzienia. Losy Józefa Bryły potwierdzają jak przewrotna potrafi być niekiedy historia. W trakcie samej akcji Józef Bryła przebywał w Sandomierzu. Przygotowywał się do zaplanowanej na 11 marca odprawy w Kielcach. Jak zeznawał, dzień ten spędził na poszukiwaniu środka transportu do Kielc. W godzinach wieczornych podczas wizyty u sowieckiego komendanta miasta dowiedział się o wydarzeniach, do których doszło w więzieniu. Jak zeznał, zgodnie z (otrzymanymi wówczas od dowództwa sowieckiego) instrukcjami odpowiadał za zabezpieczenie jednego z odcinków granic miasta. Celem była próba odcięcia więźniom dróg ucieczki z Sandomierza. W kolejnym dniu Józef Bryła w dalszym ciągu pozostawał w stałym kontakcie z przedstawicielami sowieckiej administracji wojskowej. To właśnie stamtąd otrzymał wytyczne co do dalszego postępowania ‒ miał zgłosić się na zaplanowaną wcześniej odprawę. Polecenie to okazało się być w rzeczywistości sprytnie zastawioną zasadzką. Po przybyciu do Kielc został bowiem rozbrojony w budynku WUBP i przekazany do aresztu. Przebywał w Więzieniu Karno-Śledczym w Kielcach przy ulicy Zamkowej – tym samym, które na początku sierpnia 1945 r. zostało… rozbite przez członków oddziałów podziemia niepodległościowego dowodzonych przez kpt. Antoniego Hedę „Szarego”. Antoni Heda "Szary" Losy Józefa Bryły potwierdzają jak przewrotna potrafi być niekiedy historia. Oto kierownik sandomierskiej „bezpieki” zostaje osadzony w kieleckim więzieniu jako osoba podejrzana o nieumyślne ułatwienie ucieczki więźniom w Sandomierzu. Na kilka tygodni przed procesem zostaje uwolniony lub uwalania się w czasie jednego z najsłynniejszych rozbić więzień w powojennej Polsce. Ucieka i skutecznie ukrywa się aż do marca 1947 r. Po ogłoszeniu amnestii w lutym tego roku Józef Bryła zgłosił się do Wojskowej Prokuratury Rejonowej w Kielcach. Tam, na podstawie złożonych zeznań i wyjaśnień zostaje uwolniony od zarzutów… i wychodzi na wolność. Józef Bryła (Ze zbiorów. IPN)
Tak pisał Stefan Marian Rostworowski „Ignacy” o swojej ucieczce z Polski. Zbiegł w siódmą rocznicę napaści Niemiec na Polskę – 1 września 1946 roku. W toalecie ukrył go kapitan belgijskiego statku. Nielegalnie przekraczał granicę Polski na polecenia antykomunistycznego podziemia. Inni czmychali z PRL, aby poprawić swój los. Porywali samoloty albo statki. Ukrywali się w podwoziu pociągu albo w beczkach z karbidem. Kazimierz Wierzyński opisał ich w wierszu: „Uciekają Z wycieczek Orbisu Z połowu śledzi Z występów baletu Jak się da Surrealistycznie Przez dziurkę od klucza Z Kopenhagi Z Jugosławii Z Australii Po całym świecie Uciekają od Polski”. Polska zgwałcona Która z tych ucieczek była najsłynniejsza? Może już jedna z pierwszych, gdy zbiegł sam wicepremier Stanisław Mikołajczyk. Napisał we wspomnieniach „Polska zgwałcona” o nagłej decyzji w 1947 r.: „Wziąłem kapelusz i płaszcz, a następnie nałożyłem na to obszerną pelisę. Wsadziłem do kieszeni maszynkę do golenia, kilka żyletek, mały ręcznik, krem do golenia, szczotkę, grzebień, pieniądze i rewolwer”. Opis ucieczki przypomina powieść sensacyjną. Mikołajczyk gubi śledzących go ubeków i samodzielnie przedziera się przez całą Polskę. Ta relacja spowodowała jednak, że Mikołajczyka na emigracji przezwano Prezes Szczoteczka. Niesłusznie. Historia wędrówki ze szczoteczką w kieszeni była zmyślona. Mikołajczyka wywieziono statkiem przy pomocy amerykańskiej ambasady. Od dłuższego czasu spodziewał się aresztowania. W Warszawie mieszkał w rządowym domu przy alei Róż, tym samym co Stanisław Radkiewicz, minister bezpieczeństwa publicznego. Podobno pewnego dnia Radkiewicz pomylił piętra i wszedł do mieszkania Mikołajczyka – ten zbladł, sądząc, że właśnie zostanie zatrzymany. Na początku października do Mikołajczyka dotarły poufne informacje, że wkrótce ma zostać pozbawiony immunitetu poselskiego i uwięziony. Mikołajczyk powiadomił amerykańską ambasadę. Zaproponowano mu trzy warianty ucieczki. Jeden odrzucił od razu – ucieczkę w ukryciu pomiędzy trumnami amerykańskich żołnierzy. W razie wpadki byłby to propagandowy pogrzeb PSL. Nie chciał też zbiec przez Czechosłowację, uznał, że przekraczanie dwóch granic to nadmierne ryzyko. Wybrano „podróż” statkiem Baltavia. 20 października 1947 r. dotarł na wybrzeże ukryty w amerykańskiej ciężarówce. Udało się go przemycić mimo dziewięciu kontroli po drodze. Na statek dostał się, idąc razem z jednym z marynarzy. Przechodząc obok polskiego strażnika, rozmawiali po angielsku. Kapitan umieścił go w kajucie dla chorych. Resztę życia spędził w Stanach Zjednoczonych Za drutem kolczastym Po wojnie zaczęło się grodzenie Polski. O Polsce Ludowej mówiono, że to najweselszy barak w obozie państw demokracji ludowej. Słowo „obóz” można tu rozumieć w najbardziej restrykcyjnym znaczeniu. To łagier otoczony zasiekami, w którym trudno poruszać się nawet pomiędzy budami. W 1952 r. Polskę zaciskał już drut kolczasty, ciągnący się dwa tysiące kilometrów wzdłuż lądowych granic. Oprócz niego – pas zagrabionej ziemi, na której łatwo było zauważyć ślady uciekinierów. Do tego 1300 wież strażniczych i 30 tys. żołnierzy Wojska Ochrony Pogranicza. Profesor Dariusz Stola w wydanej w tym roku książce „Kraj bez wyjścia? Migracje z Polski 1949-1989” napisał: „Każdy uciekinier był ścigany bez względu na koszty. W czerwcu 1953 r. w pościg za zbiegiem przy granicy z NRD włączono 646 żołnierzy, pięć psów i 16 samochodów. Kilka miesięcy później dwie osoby, które na pontonie własnej roboty próbowały przepłynąć na Bornhlom, ścigało 116 żołnierzy WOP, osiem samolotów (w tym pięć radzieckich), 16 kutrów, portowa łódź pilotowa, cztery samochody i dwa psy”. Na przełomie lat 40. i 50. rocznie legalnie za granicę wyjeżdżało zaledwie około 12 tys. osób. Głównie w delegacje służbowe do krajów tak zwanej demokracji ludowej. Prywatnie na Zachód udawało się tylko kilkudziesięciu, czasami kilkuset Polaków! Najważniejszym dokumentem podczas podróży – podobnie jak dziś – był paszport. Ale – inaczej niż obecnie – Polacy nie trzymali go w domu. Należało złożyć podanie i czekać na wydanie dokumentu. A po powrocie niezwłocznie oddać w biurze paszportowym. Ustawowo wymieniono, w jakich przypadkach można odmówić wydania paszportu: gdy przeciwko osobie ubiegającej się o paszport toczy się postępowanie karne, gdy ktoś naruszył przepisy dotyczące spraw paszportowych, gdy ktoś naraził na szkodę dobre imię Polski. Ale znalazły się też dwa bardzo ogólne zastrzeżenia: gdy przeciw wydaniu paszportu przemawiają ważne względy państwowe albo społeczne. Wybrali wolność A może jednak to nie człowiek opozycji, ale komunistycznej władzy zasłużył na miano najsłynniejszego uciekiniera? Pod koniec 1953 r. do Berlina Wschodniego w delegację służbową do Stasi wyjechali dwaj wysocy rangą funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego – Anatol Fejgin i Józef Światło. Spotkali się z Heinrichem Mielkem, sekretarzem stanu ministerstwa bezpieczeństwa NRD. Rozmawiali o „uciszeniu” – jak to nazwał Światło – Wandy Brońskiej. To znana komunistka, towarzyszka Lenina, ale też więźniarka Kołymy, która przedostała się do zachodniego Berlina i występowała w nadającym z zachodnich Niemiec Radiu Wolna Europa. Znalazła się więc w coraz liczniejszym gronie Polaków, którzy „wybrali wolność”, jak o nich mówiła polska ulica. Spacerując po Berlinie, nagle znaleźli się w jego zachodniej części – wówczas jeszcze stosunkowo łatwo było przekroczyć granicę. Mur berliński wyrósł dopiero w 1961 r. Kiedy zobaczyli bogato zaopatrzone sklepy, postanowili, że odwiedzą je również następnego dnia, po wymianie marek ze wschodnich na zachodnie. Tego dnia, 5 grudnia 1953 r., Józef Światło na chwilę oddzielił się od Anatola Fejgina. Do kantoru wchodzili osobno. Światło zniknął za drzwiami… i na długo ślad po nim zaginął. Taką wersję wydarzeń przedstawiał potem Światło. Być może fantazjował podobnie jak Mikołajczyk. Bo według Anatola Fejgina nie było żadnych dwóch spacerów do zachodniego Berlina. Znaleźli się tam przypadkowo tylko raz. Gdy Fejgin zamierzał wymienić pieniądze, aby kupić bilety na metro, wówczas Światło czmychnął. Początkowo w Polsce nikt nie sądził, że Światło uciekł. Komunistyczne władze podejrzewały, że porwał go zachodni wywiad. Bomba wybuchła, gdy Światło – podobnie jak Wanda Brońska – zasiadł przed mikrofonami Radia Wolna Europa. Jego relacje o torturach bezpieki i nadużyciach władzy wstrząsnęły Polską. Na te wystąpienia wyraził zgodę amerykański wywiad, do którego Światło zgłosił się od razu po swojej ucieczce. Być może jednak amerykańskim agentem był już od dłuższego czasu. Ale równie prawdopodobne wydaje się, że uciekł na wieść o aresztowaniu w Moskwie szefa NKWD Ławrientija Berii. Światło mógł przewidywać, że w Polsce podobnie jak w Związku Radzieckim rozpoczną się rozliczenia z aparatem bezpieczeństwa. I tak rzeczywiście się stało – Anatol Fejgin po 1956 r. trafił do więzienia. A Józef Światło żył wolny w USA do swojej śmierci 1994 r. Migiem do Szwecji Pomiędzy tymi dwiema ucieczkami słynnych postaci – Mikołajczyka i Światły – wydarzyły się mniej znane, ale nawet bardziej niesamowite. W 1951 r. jeden człowiek – Henryk Barańczak – uciekając na Zachód, porwał… statek hydrograficzny. I to wraz z załogą. Jednych przekonał, innych zastraszył bronią. Płynęli z Kołobrzegu do Gdyni. Ale za sprawą pochodzącego ze Środy Wielkopolskiej marynarza Barańczaka trafili do szwedzkiego portu Ystad. Część załogi – i oczywiście sam Henryk Barańczak – poprosiła o azyl polityczny. Wyjechali potem do Stanów Zjednoczonych i Kanady. Ale dowódcy – oficerowie i podoficerowie – postanowili wracać do Polski. Wybrali okropny los. W kraju nikt ich nie nagrodził za decyzję o powrocie. Poddano ich strasznym śledztwom. Oskarżono o brak odwagi, o niepodjęcie walki z buntownikami. Kapitanowi zarzucono, że nie zatopił statku, co by uratowało honor marynarki. Zapadły wyroki od 4 do 15 lat więzienia. Maltretowano też rodziny uciekinierów. Ojciec inicjatora przesiedział cztery lata w obozie pracy. Dwa lata później, w 1953 roku, wydarzyła się szczególnie ważna z punktu widzenia Zachodu ucieczka z PRL. Porucznik Franciszek Jarecki uciekł migiem również do Szwecji. Lot do wolności zajął mu siedem minut. Franciszek Jarecki ukończył szkołę lotniczą, ukrywając, że jego ojciec przed wojną był żołnierzem. Obawiał się, że niewygodna prawda wyjdzie na jaw, a to pewnie oznaczałoby koniec jego wojskowej kariery. Kochał lotnictwo. Zrobił kurs szybowcowy, podrabiając zgodę matki. Ale czuł duszną atmosferę osaczenia. Wszyscy żyli pod presją kontrwywiadu. Latali przecież na najnowocześniejszym sprzęcie, podlegali więc szczególnej kontroli. Wielu kolegów było informatorami kontrwywiadu. Do współpracy nakłoniono też samego Jareckiego. Rano 5 marca 1953 r. porucznik Jarecki wystartował samolotem MIG-15 bis w parze z podporucznikiem Józefem Caputą. W pewnej chwili jednak zniknął. Dla nabrania większej prędkości zrzucił zbiorniki z paliwem. Wylądował na Bornholmie. Wcześniej zakpił przez radio, że „leci przywieźć lekarstwo dla ojczulka Stalina”. Los tymczasem spłatał niezwykłego figla. Kilkanaście godzin później tego właśnie dnia wieczorem zmarł Józef Stalin. Wcześniej jednak nie podawano żadnych komunikatów o jego złym stanie zdrowia, które mógłby poznać Jarecki. Amerykanie docenili prezent, jako zrobił im porucznik Jarecki. Dokładnie zbadali miga i wypłacili Jareckiemu 50 tys. dolarów nagrody. Już wcześniej ogłoszono, że otrzyma ją każdy, kto dostarczy dokładne plany maszyny. Szczególnie interesował ich systemem celowniczy. Radar myśliwca po namierzeniu samolotu przeciwnika zaczynał tak prowadzić miga, aby ten wciąż celował we wroga. Generał Władysław Anders odznaczył porucznika Franciszka Jareckiego Krzyżem Zasługi z Mieczami. Potem pilot wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Spotkał się z prezydentem Dwightem Eisenhowerem. W USA ukończył studia i zrobił karierę w biznesie. Jednak losy jego bliskich, którzy pozostali w Polsce, nie miały nic wspólnego z happy endem. Matkę okrutnie torturowano. Doznała urazu czaszki. Współlokatora z koszar, pilota chorążego Jana Rudnickiego, skazano na 12 lat więzienia za brak czujności. Kryptonim Frania W ówczesnej Polsce nigdy nie powstał podziemny przemysł przemytu ludzi przez granicę. Polacy sami organizowali swoje ucieczki. Z jednym wyjątkiem. Po wojnie antykomunistyczne podziemie, organizacja Wolność i Niezawisłość, stworzyło kilka kanałów przerzutowych przez zieloną granicę. Kierowano nimi i kurierów, i uciekinierów. Jeden z nich w Cedyni nazywano Schultz. Główną rolę odgrywał tu rybak Herman Korbe, który wypływał na niemieckie wody Odry, a do polskiego brzegu zbliżał się, gdy usłyszał umówiony sygnał: rzucone do wody kolejno trzy kamienie – przynajmniej na siedemdziesiąt metrów od brzegu, aby marynarz wychwycił uchem ich plusk. Kamienie zalecano owinąć szmatą przymocowaną do kija, to pozwalało miotać je jak najdalej. Rybak, gdy dostrzegał kogoś podejrzanego w okolicy, głośno kaszlał. Przerzucane osoby – najwyżej dwie naraz – kładły się na dnie łodzi. Dalej jechały na rowerach razem z robotnikami zmierzającymi do pracy. Dlatego ubrane były tak jak rano pracownicy – dbano o wszelkie szczegóły. W beczkach z karbidem Pomiędzy 1949 a 1968 rokiem MSW doliczyło się 30 448 zbiegów. „Dzięki” ekipie Gomułki, która przejęła władzę po 1956 r., pojawiła się nowa, mniej spektakularna metoda ucieczki. Ponieważ częściej wydawano paszporty na wyjazdy prywatne, Polacy po prostu przestali z nich wracać do kraju. W 1957 r. z wycieczek Orbisu oddalił się niemal co piąty turysta. Ludzie wciąż jednak uciekali przez tzw. zieloną granicę. Nie każdy przecież dostawał paszport albo miał pieniądze, aby opłacić kosztowną legalną wycieczką. W latach sześćdziesiątych rocznie łapano około półtora tysiąca osób, które usiłowały potajemnie przekroczyć granicę. Bywały zaskakujące sposoby. Jarosław Molenda w książce „Zwiać za wszelką cenę” opisywał: „W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych w Bytomiu-Bobrku zanotowano serię ucieczek za granicę. Okoliczni mieszkańcy wykorzystywali pociągi towarowe, jadące do RFN. Ukrywali się w wagonach z beczkami karbidu”. Chodziło o to, aby nie wyczuły ich psy pograniczników. Bombowy tort Nadeszła era porwań samolotów pasażerskich. W sierpniu 1970 r. Rudolf Olma razem z narzeczoną brata zabrali ze sobą do samolotu tort, w którym ukryli trotyl. Zaraz po starcie zażądali zmiany trasy. Chcieli lądować w Wiedniu. Trotyl niestety eksplodował, raniąc 28 osób. Pilotom udało się sprowadzić maszynę na ziemię. Rudolfa Olmę skazano na 25 lat więzienia. Rok później, we wrześniu 1971 r., Eugeniusz Pieniążek uciekł skonstruowanym przez siebie samolotem Kukułka. Budowę zaczął w… swoim mieszkaniu w bloku. Liną z pierwszego piętra spuszczał przez okno wykonane elementy. Zapał domorosłego konstruktora wynikał z faktu, że odmówiono mu wydania paszportu. Kukułkę oficjalnie zaliczono do amatorskich konstrukcji, a nieoficjalnie Eugeniusz Pieniążek poleciał nią do Jugosławii. Nielegalnie przelatywał nad kolejnymi granicami, trzymając się niskiego pułapu, aby nie zauważyły go radary. Jugosławia co prawda należała do obozu państw socjalistycznych, ale dystansowała się od moskiewskiej kurateli. Po kilku miesiącach spędzonych w areszcie Eugeniusz Pieniążek wyjechał do Szwecji. Kierunek Tempelhof Na początku lat 80. wybuchła plotka, że samolotem Lotu zbiegł za granicę Maciej Szczepański. To słynny prezes telewizji, któremu właśnie zarzucono nepotyzm i pozbawiono stanowiska. W plotce tylko jedno było prawdą – rzeczywiście znowu uprowadzono polski samolot. 4 grudnia 1980 r. rano wystartowała z lotniska Babimost w Zielonej Górze maszyna Lotu. Celem była Warszawa. Blisko ogona siedział Andrzej Perka. Po trzech minutach poszedł za stewardem do kabiny pilotów. Wyciągnął granat i zażądał lotu na Tempelhof. To lotnisko w Berlinie Zachodnim stało się popularnym celem porywaczy. Było stosunkowo blisko i zarządzali nim Amerykanie, którzy liberalnie traktowali podniebnych piratów. Hojnie przyznawali azyle polityczne, z których zwykle korzystali nie tylko porywacze, ale również część pasażerów. Żartobliwie Lot przezwano „Landing on Tempelhof”. Samoloty porywali nawet ich piloci. Najbardziej znany to Czesław Kudłek. 12 lutego 1982 r. uprowadził AN-24, którego był kapitanem. I to mimo obecności na pokładzie milicjantów w cywilu. Ci od dłuższego czasu pilnowali samoloty Lotu. Kudłek leciał z Warszawy do Wrocławia. Wśród pasażerów znajdowała się jego rodzina, żona i dwoje dzieci. Polskiej kontroli lotu Kudłek powiedział, że na pokładzie znajduje się porywacz, nie wspominając, że to on sam. Nad NRD samolot próbowały przechwycić wschodnioniemieckie i rosyjskie myśliwce. Niebezpiecznymi manewrami wymusiły na pilocie zejście do lądowania na wschodnioniemieckim lotnisku Schönefeld. Gdy sowieccy piloci zobaczyli, że polska maszyna wypuściła podwozie do lądowania, odlecieli. Wówczas Czesław Kudłek poderwał samolot i przeleciał ostatnie piętnaście kilometrów do Tempelhof. Niedługo po nim wylądowali tam następni polscy porywacze. Profesor Dariusz Stola opisywał: „Trzy miesiące po Kudłeku inny samolot uprowadziła z rejsu Wrocław – Warszawa tzw. grupa z Bielawy: siedmiu porywaczy z rodzinami. Obezwładnili milicyjną ochronę i zażądali lotu do Berlina. Z 57 pasażerów wróciło do kraju tylko 21. W listopadzie trafił na Tempelhof kolejny samolot Lotu. Kapitan maszyny nie był zdziwiony – został porwany już po raz trzeci, choć pewną nowością było to, że tym razem został uprowadzony przez milicjanta z ochrony samolotu”. Tym milicjantem był Piotr Winogrodzki, a samolot uprowadził 22 listopada 1982 r. Po wylądowaniu na Tempelhof wyskoczył z maszyny, a za nim dwóch innych polskich antyterrorystów. Zaczęli do siebie strzelać. Sytuację uspokoiła dopiero interwencja amerykańskich żołnierzy. Maciej Zembaty napisał piosenkę o porwaniu: „Za chwilę trzeba zrobić to Koszula mokra, ręce drżą Tempelhof Naciskam guzik, stało się Już stewardesa do mnie mknie Tempelhof – Mam tutaj granat. Widzisz, nie? Więc każ im lecieć tam, gdzie chcę!” Bilet na Księżyc Groza i groteska - te dwa słowa najlepiej opisują ucieczkę Jacka Telusa, muzyka punkrockowej kapeli Poerox. Wspominał w „Newsweeku”, jak urwał się z wczasów w Bułgarii. Jego narzeczona miała niemiecki paszport. Postanowił posłużyć się nim, lecąc do zachodnich Niemiec. Żyletką wyciął zdjęcie dziewczyny i w jego miejsce umieścił swoje. Na głowie nosił pokaźną grzywę włosów, więc od biedy przypominał kobietę. „Zdjęcie w niemieckim paszporcie miało na brzegach karbowane paski i odpowiednie dziurki – wspominał. – Te paski odcisnąłem korkiem od kawy Nescafé, dziurki – szpilką. Pieczątkę odbiłem dziesięciofenigową monetą”. Zlany potem ze strachu stanął do odprawy. Zachodnioniemiecki pogranicznik po dokładnym przyjrzeniu się paszportowi bez słowa przepuścił go do wymarzonego świata za żelazną kurtyną. Jedni artyści – jak Marek Hłasko, Andrzej Panufnik, Roman Polański – po swoim gwałtownym rozstaniu z PRL stawali się celami komunistycznej propagandy. Inni, już po 1989 r., opowiadali o ucieczkach językiem sztuki. Pierwszy znany film na ten temat to „300 mil do nieba” w reżyserii Macieja Dejczera, oparty na prawdziwej historii dwóch nastoletnich braci, którzy uciekli do Szwecji pod podłogą tira. „Bilet na Księżyc” Jacka Bromskiego to też historia ucieczki od wojska i od PRL do wolności na Zachodzie. Filmem o psychicznym dramacie ucieczki jest też nagrodzona Oscarem „Zimna wojna” Pawła Pawlikowskiego. Olga Tokarczyk kiedyś stwierdziła: „Najdotkliwsze w komunizmie było zamknięcie”. Być może z pewną przesadą, ale przecież w zgodzie z odczuciami tych wszystkich, którzy uciekli z PRL.
Przeszukaj katalog Film 1978 2g. 1m. od 18 lat Dramat, Biograficzny Film Alana Parkera rozpoczyna się od obławy na tureckim lotnisku, podczas której grany przez Davisa bohater zostaje przyłapany na posiadaniu narkotyków. Trafia do więzienia, w którym skazani i oczekujący na rozprawy są traktowani w nieludzki, wręcz zbrodniczy sposób. Tytuł Midnight Express oznaczał w slangu umysłowy „odlot”, jakiego doznawali wszyscy przebywający dłużej w więziennych murach... Film 2002/I 1g. 37m. od 15 lat Dramat, Thriller "Niebo" to dramatyczna, pełna emocjonalnego napięcia, zagadkowa i niezwykła opowieść o miłości; młody policjant (Giovanni Ribisi), którego uczucie jest tak bezgranicznie głębokie, że nie oczekuje on niczego w zamian... Kobieta, która decyduje się dokonać zabójstwa (Cate Blanchett), stawia wszystko na jedną kartę i jest gotowa wszystko utracić... Miłość, która rodzi się między nimi na przekór sytuacji, w której się znaleźli, dając im siłę, by stawić czoła światu. Film 1985 2g. 1m. Fantasy, Przygodowy Gaston, drobny złodziejaszek, zostaje skazany na śmierć. Z rąk kata ratuje go kapitan Navarre. Chłopak postanawia pomóc swojemu wybawcy w zdjęciu klątwy z niego i jego ukochanej - Izabeau. Za sprawą zazdrosnego i zawistnego biskupa Aquilii, Navarre w nocy zmienia się wilka, a wybranka jego serca w sokoła. Film 1965 1g. 33m. od 12 lat Dramat, Wojenny Akcja filmu toczy się w 1944 roku, w okolicach Lublina. W odradzającej się Armii Wojska Polskiego, znaleźli się porucznik Kolski (Marek Perepeczko) i partyzant-akowiec podporucznik Olewicz (Daniel Olbrychski). W nowym wojsku służą żołnierze popierający nowe władze i tacy, którzy mają poważne wątpliwości… Ze w względu na sytuację polityczną byli akowcy wolą nie ujawniać swojej przeszłości, atmosferę niepewności pogłębiają coraz częstsze aresztowania i oskarżenia żołnierzy Armii Krajowej. Na polu bitwy jednak, walczą ramię w ramię… Film 1974 1g. 50m. od 12 lat Dramat, Kryminał Lou Jean pomaga mężowi uciec z więzienia. Małżonkowie jadą do Sugarland, by odzyskać syna. Film 1996 1g. 42m. od 16 lat Kryminał, Komedia Matka 15-letniej Vanessy jest prostytutką, a ojczym molestuje ją seksualnie. W końcu rodzice dziewczyny trafiają do więzienia. Władze chcą wysłać ją do przytułku dla trudnej młodzieży. Vanessa jednak ma inne plany. Kradnie samochód i uzbrojona w pistolet wyrusza w długą podróż, by zamieszkać z babcią, której zresztą nigdy nie widziała. Po drodze jej auto psuje się na autostradzie, a dziewczyna zabiera się w dalszą drogę z przypadkowym kierowcą - Bobem Wolvertonem, który podaje się za psychologa pomagającego młodzieży z trudnych środowisk... Film 2006 2g. 7m. od 15 lat Wojenny Historia dwóch braci, którzy w imię wielkich idei i walki o sprawiedliwość zostają zmuszeni by stanąć przeciwko sobie. Damien, lekarz i żołnierz, nawet nie przypuszcza, że poplątane losy sprawią, że dozna największego rozczarowania z powodu brata. Contre-enquête Film 1947 1g. 35m. Dramat, Kryminał Niesłusznie skazany za zabójstwo swojej żony, Alain Marchal (Abel Jacquin) ucieka, ale przed ujeciem przez policję dzwoni do niejakiego pana Charlesa (Lucien Coëdel), aby wykrzyczeć mu swoją niewinność. Prosi go o wyjaśnienie sprawy, aby udowodnić córce Michelle (Lise Topart) swoją niewinność. Potem popełnia samobójstwo. Zainteresowany tą sprawą pan Charles, były włamywacz wycofany z biznesu, z pomocą kilku współpracowników podejmuje śledztwo. Udaje mu się znaleźć prawdziwego zabójcę. Michelle znajdzie nowy dom i bez wątpienia miłość. ← 1 2 3 → Słowa kluczowe broń (7) cela więzienna (8) fotografia (8) jazda konna (6) kajdanki (6) koń (8) krew (6) kłamstwo (6) las (6) lekarz (5) magia (6) modlitwa (5) morderca (6) morderstwo (11) pieniądz (6) pocałunek (8) policja (10) porwanie (6) postrzelenie (7) przemoc (7) przyjaźń (6) pułapka (7) relacja chłopak-dziewczyna (5) relacja matka-syn (7) relacja mąż-żona (6) relacja mężczyzna-kobieta (13) relacja ojciec-córka (6) relacja ojciec-syn (7) relacja rodzinna (6) sala sądowa (5) spoliczkowanie (5) strach (5) strzelanina (5) szeryf (5) ucieczka (8) usiłowanie morderstwa (6) walka (8) więzienie (12) więzień (11) zastrzyk (5) zbieg (6) zdrada (8) zemsta (8) zwłoki (7) łza (5) śmierć (14) śmierć bliskiego krewnego (5) śmierć ukochanej osoby (6) Przeszukaj katalog Sortuj
{"id":"133606","linkUrl":"/film/Curfew-1989-133606","alt":"Curfew","imgUrl":" Dwóch braci (Ray i chory psychicznie Bob) po ucieczce z więzienia ruszają do domu sędziego, przez którego swoje ostatnie lata spędzili w zakładzie o zaostrzonym rygorze.... więcejTen film nie ma jeszcze zarysu fabuły. {"tv":"/film/Curfew-1989-133606/tv","cinema":"/film/Curfew-1989-133606/showtimes/_cityName_"} {"linkA":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeA","linkB":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeB"} Dwóch braci (Ray i chory psychicznie Bob) po ucieczce z więzienia ruszają do domu sędziego, przez którego swoje ostatnie lata spędzili w zakładzie o zaostrzonym rygorze. Po dojściu do celu spotykają wyżej wspomnianego człowieka oraz jego rodzinę. Rozpoczyna się walka o życie. Dwaj bracia uciekają z więzienia i grasują na przedmieściach. Wśród ofiar pojawiają się nastolatki z osiedla domków jednorodzinnych i rodzina jednej z dzieczyn. Przmocy ciut było, mało, a ale lepsze to niż nic. Suspens i klimat są średnie, całość jest głupawa. Brak tu zagadki, twarze ... więcej Wydal to u nas ELGAZ o ile dobrze pamietam ... Czekam na propozycje.
Ostatnia aktualizacja: 31 lipca 2019 Następna Zadania główne - Prolog i Rozdział 1 Pustynna brama Poprzednia Zadania główne - Prolog i Rozdział 1 Prolog - Ucieczka z więzienia Dostać się do HatmandoruZleceniodawca: Cassara [Alsorna - podziemia - Komnata Ghortariusa ] Aby dostać się do Hatmandoru musisz wykonać zadanie [Pustynna brama ]. UWAGA: Nie jesteś w stanie wjechać konno za bramę. Po przekroczeniu bramy w pewnym momencie natrafisz na strażnika, który ostrzeże Cię przed Varnami , którzy opanowali wszystkie bramy. Po dotarciu do pierwszej z nich [Okolice Hatmandoru ] (M12:1) natkniesz się na oddział walczących strażników z Varnami . Staraj się nie zaatakować żadnego strażnika, gdyż wtedy przestaną być Twoimi sojusznikami. Po oczyszczeniu drogi brama się otworzy, wybiegnie kilku kolejnych Varnów . W celu dotarcia do Hatmandoru możesz obrać dwie drogi - głównym szlakiem (czekają Cię kolejne walki z Varnami ) bądź po wzgórzach (okolice zadania [Zaginiona głowa ] (M12:2)). Końcem końców dotrzesz pod bramę Hatmandoru [Pustynia ] (M20:1). Strażnik skieruje Cię do komendanta Valarina przebywającego w gospodzie w Cheznaddarze (M20:2). Aby dostać się do miasta musisz wykonać drobne zadanie dla komendanta - musisz spotkać się z informatorem, który posiada wiedzę na temat morderstw. Udaj się na spotkanie z Jarradem (M20:3). Mężczyzna nie jest skory do udzielenia informacji - aby zaczął mówić musisz mu wpierw pomóc w zdobyciu lekarstwa dla jego matki, które znajdziesz w cesarskim magazynie (M20:4). Magazyn pilnowany jest przez dwóch strażników, lecz możesz wejść do niego poprzez dach - użyj porozmieszczanych belek, by dostać się na miejsce. Będziesz musiał wytrychem otworzyć klapę. Będąc w środku przeszukaj skrzynie w poszukiwaniu Buteleczki rosy . Powróć do domu Jarrada (M20:3) wychodząc naturalnie przez dach. Dowiesz się więcej na temat morderstw. Udaj się powiadomić Valarina (M20:1), gdzie zdasz mu relację ze spotkania. Brama prowadząca do miasta zostanie otwarta. Zostaje odblokowane zadanie [Wtyka ]. Zostaje odblokowane zadanie [Informator Valarina - tożsamość Miraża ]. Następna Zadania główne - Prolog i Rozdział 1 Pustynna brama Poprzednia Zadania główne - Prolog i Rozdział 1 Prolog - Ucieczka z więzienia Spis treści
ucieczka z więzienia dwóch braci 2